Młyn fragment 7

Wyłowił kamień, tak jak postanowili. Trochę było szukania, ale w końcu się udało. Przyszli z Mateuszem na umówione miejsce spotkania do dziupli. Zejście nie było, aż takie złe jak za pierwszym razem. Inni też jakoś się trzymali. Poinstruowano go jak uruchomić Bramę przejścia. Cienie się nie wtrącały, były posłuszne Mateuszowi. Powiadomił ich, że mają nowego szamana, wskazując na Krzysztofa. Cienie zaakceptowały go.

Mateusz kazał mu rekrutować nowych członków i stwierdził, że wszystko jest w jego rękach, bo tylko on będzie miał ten kamień. Jeśli go nie upilnuje, to jego pomoc na nic się nie przyda.

– Jak to wszystko pogodzić ze sobą? – pomyślał Krzysztof.

– Nie daleko jest obóz Hary Kriszny – odezwał się głos w jego głowie, a razem z głosem dotarła do niego lokalizacja – powiedz im, że jesteś wcieleniem Indry i pokaż im kilka sztuczek z wodą i powietrzem, bo Indra jest bogiem wody, wiatru, wschodu i wilgoci. Znajdziesz bezpieczne schronienie. Hare będą cię chronić przed inkwizytorami, a ty zyskasz wyznawców i narybek do inicjacji.

– Niezły plan – pomyślał.

– Mamy zawsze plan awaryjny. – Przekazał mu telepatycznie Mateusz i się uśmiechnął.

– A teraz otwórz bramę. – Krzysztof skoncentrował się nad kamieniem i umieścił go w umyśle. Na kamień spadła wyobrażona kropla wody i zaczęła rosnąć spiralnie, otaczając go. Po chwili Brama była otwarta.

Wszyscy przeszli oprócz Mateusza.

– Jak przejdę odwróć spiralę. W ten sposób zamkniesz Bramę. Powodzenia. – zanurzył się w portalu, a Krzysztof wziął kamień topielców.

Skierował się do obozu. Na szczęście na szosie nie było samochodów. Przeszedł niezauważony do obozu Hare Kriszny. Przypomniała mu się sytuacja z szybą, którą roztopił w szpitalu. Oplótł się wodą i częściowo ją zagęścił. Następnie nadał powierzchni zewnętrznej konsystencję lustra. Nawet ciekawa ta magia – pomyślał.

Po jakiejś godzinie usłyszał pogoń za sobą. Skrył się w krzakach i poczekał, aż odejdą. Dzięki nowej zasłonie, nawet psy go nie wyczuły. Po godzinie drogi dotarł do obozu Kriszny. Wszyscy już się obudzili i krzątali się po obozie. Krzysztof stanął na środku i objawił się im, rozpuszczając sukno z lustra.

– Jestem wcieleniem Indry… – Zaskoczeni wyznawcy Kriszny zwrócili ku niemu wzrok. – Bogiem bogów, wiatru, wody, Wschodu i wilgoci. Oddajcie cześć i ukryjcie mnie, bo źli ludzie chcą mnie skrzywdzić. – Po tej gadce uformował wielki bąbel wody, który umieścił nad głowami wyznawców i spuścił wodę na nich.

– Uznajcie to za błogosławieństwo wody, boga Indry. Razem ze mną przychodzi nowa złota era – Era Bogów. – gdy to mówił, biła z niego aura wyniosłości. – Każdy z was może być bogiem, bądźcie mi wierni, a dostaniecie moc. – Zaczęli mu składać ukłony. Przez następne dziesięć lat stał się ich guru. Część z nich przeprowadził przez Bramę, część mu służyła. Pozostało jedynie czekać na przybycie magów.

Cofnij

Ten wpis został opublikowany w kategorii Proza i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *