Gorycz fragment 3

***

– Moja historia zaczęła się, gdy jeszcze byłam dzieckiem. Do domu, w którym mieszkałam, weszli dziwni ludzie i pozabijali mi rodziców. Powiedzieli, że nie będą mi już potrzebni. Zabrali mnie do szkoły, w której jako jedyna miałam się uczyć. Uczyłam się łaciny, walki na miecze, psychologii, historii, starych dialektów, prawie zapomnianych – nie wiadomo było jakim cudem odzyskali te gwary. Uczyłam się również zwykłych przedmiotów, jak każdy uczeń.

– Byłam ćwiczona na szpiega od najmłodszych lat. Później, razem z wytycznymi, wypisali mnie z placówki. Byłam gotowa. Dlatego, że byłam jeszcze w wieku szkolnym, poszłam do normalnej szkoły do której chodzili dwaj bracia, związani z ruchem okultystycznym od kilku pokoleń. To był Rybak i Mateusz. Zaprzyjaźniłam się z nimi. Gdyby nie to, że miałam zadanie do wykonania, może bym Rybaka nawet pokochała.

– Dni mijały sielankowo. W końcu zaufali mi na tyle, że zaprowadzili na cmentarz, pokazali bramę i kamień teleportujący. Powiedzieli mi, że jeszcze nie wiedzą, jak ją uruchomić, ale gdy się dowiedzą, będę pierwszą osobą, z którą Rybak przejdzie na drugą stronę. Mateusz postanowił, że zostanie i będzie czekał na nasz powrót. Na początku rodzice braci nie chcieli im wyjawić sekretu, lecz gdy nadszedł czas inicjacji, Rybak zaprowadził mnie na miejsce Bramy, uruchomił ją kamieniem i przeszedł pierwszy. Ja wyrzuciłam kamień, przeszłam jako druga i Brama się za nami zamknęła.

– Gdy wyszłam po drugiej stronie, miałam rozległą wiedzę o wszelakiej maści truciznach, ale byłam stara i brzydka. Pomarszczona jak zgniłe jabłko. Rybak nie mógł mnie pokochać w takim stanie. Nie chciałam taką być. Wiedziałam, że zmieni mnie pocałunek. Płakałam kilka dni, aż w końcu ktoś nowy przeszedł przez portal. Obiecałam mu, że będę go uczyć magii w zamian za całus. Zgodził się niechętnie. To był pierwszy raz, gdy skradłam komuś duszę. Byłam znowu piękna i powabna. Ten, któremu wyssałam duszę, nie miał tyle szczęścia. Zestarzał się na moich oczach. Po roku starość mnie znowu dopadła, a z nią głód młodości i mocy. Dlatego założyłam klan, w którym byli sami mężczyźni.

– Po jakimś czasie nauczyłam się zabierać tylko trochę mocy od ludzi, których wykorzystywałam. Zorientowałam się, że po pewnym czasie wracają im te moce do normy. Miałam zapewniony byt, nieśmiertelność i moc.

– Pytasz się mnie dlaczego zdradziłam? Bo byłam do tego stworzona. Niech się topią ci, którzy mnie tak skrzywdzili. Mówisz, że jestem szalona. Możliwe, masz rację, ale tylko ze mną możesz przetrwać. Dzięki chemii, znajomości magii i inżynierii genetycznej udało mi się stworzyć klon Stalna, który zabił prawdziwego. Staln wypił trochę trucizny, którą dla niego stworzyłam i wyszedł z jego ciała klon ze wszystkimi przymiotami właściciela. Nawet wspomnieniami. Klon służył mi po cichu, aż do dnia, kiedy ogłosili Wielkie Święto Powrotu przez portal, a teraz czekam na twoją moc.

Cofnij

Ten wpis został opublikowany w kategorii Proza i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *