Tożsamość fragment 4

***

            Poszedł z strażnikiem, którego nie mógł rozgryźć, gdyż nie przyswajał jego myśli. Tadeusz nacisnął guziki windy w kolejności 0, 3, 6, 0, 0. Zamiast do góry ruszyli na dół. Później dowiedział się, że dostali się do pokoju przyjmowania nowych dusz. Weszli do środka, gdzie był stół i dwa fotele.

– Na pewno teraz się zastanawiasz czemu ci pomogłem. Na tym świecie oprócz normalnego sądownictwa, gdzie osądza się zbrodniarzy takich jak morderców, gwałcicieli czy złodziei, powstał również inny sąd. Powstał, ponieważ rodzili się tacy ludzie jak my. I tak jak akcja wywołuje reakcje, sąd ten opierał się o wierze. Wierze, że nikt nie powinien mieć równych zdolności jak Bóg. Doszło do tego, że gdy tylko matka zauważyła, że jej dziecko ma właściwości Wiedzących, oddawała je Sądowi. Dostawała nagrodę i miejscówkę w niebie. Wiedzący, by uniknąć szybkiego rozpoznania, zaczęli się wcielać w ludzi dorosłych. Był pewien minus. Gdy następowała zamiana dusz, wiedzący zapominał kim był człowiek, w którego się wcielił. Chociaż wszystko wiedział o innych ludziach, nic nie wiedział o sobie, gdyż nie dojrzewał w tym ciele od dziecka. Wśród sądowniczych powstał podział na – dzieciobójców – zwanymi od teraz Czyścicielami, oraz na poszukujących dorosłych – Doktorów, nazywanymi w skrócie Dokami, którzy stali się nowymi siłami specjalnymi – Bezpieką która wie, że ich działania dążą do końca świata, jednak je kontynuują dalej.

– Zaraz, zaraz. – Przerwał Michał. – Jak to? Koniec Świata?

– Wiedzących jest coraz więcej, a zwykłych ludzi coraz mniej. Od pierwszych ofiar spirala zła rozszerzyła się do wielkich rozmiarów. Coraz częściej Wiedzący są eliminowani. Doprowadza to do pętli, choć ewolucja ludzi i tak pnie się w górę.

– Dlaczego nie mogę cię przejrzeć? No i skąd wiesz, że jestem Wiedzącym?

– Nie wiedziałem. Nie mam takich zdolności jak ty. Ale dlatego, że ciemne siły podejrzewały ciebie o wiedzenie i wezwali Doka, musiałem działać. Nie możesz mnie przejrzeć, bo nauczyłem się utrzymywać umysł w ciszy. Miałem w rodzinie wielu Wiedzących. Próbowaliśmy to ukrywać. Nawet wstąpiłem do policji z tego powodu. Niestety z mojej rodziny zostałem tylko ja i mój brat Marek, którego za jakiś czas poznasz. A na razie poczekasz tutaj, dopóki on nie zejdzie. To trochę potrwa, bo jest w pracy. Wcale cię nie uwięziłem, tylko chronię. Za tobą jest lodówka i kuchnia elektryczna. Nie umrzesz z głodu. – uśmiechnął się strażnik.

– Na chwilę odkryję umysł przed tobą. Czytaj ile chcesz. – Zobaczył jak degradują go z posady policjanta do strażnika, po tym jak jego rodzina zostaje rozstrzelana. Oprócz jego brata Marka, który… Zdradził. Sam stał się Dokiem.

Trochę zaniepokojony po wyjściu Tadeusza, spróbował pojechać windą w górę. Nie znał jednak szyfru. Poza tym pojechała do góry i nie chciała zjechać, chociaż przyciskał strzałkę w dół. Pozostało czekanie na rozwój wypadków. Michał odwrócił się od niej i położył na kanapie.

Oprócz informacji o życiu strażnika, dowiedział się o sytuacji politycznej dzisiejszego świata. Języki znowu się przemieszały i powstał jeden. Polityka wyglądała mniej więcej tak jak za czasów zimnej wojny. Świat podzielił się  na dwa obozy. Obydwa sobie wrogie i odizolowane od siebie. Oczywiście istniały tajne przerzuty, by chronić Wiedzących. I jeżeli dobrze się orientuje – a może to być błąd – znajdował się w jednej z ich tajnych baz. Równie dobrze może znajdować się w pralni mózgów Doktorów.

Z wrażenia nie mógł zasnąć. Pozostało mu patrzenie w sufit.

Cofnij

Ten wpis został opublikowany w kategorii Proza i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *