Tożsamość fragment 12

***

 

Okres gdy miały połączyć się światy był coraz bliższy. Po tygodniu pracy jako Robak Michał został wezwany do pokoju przyjęć. Oprócz niego byli tam Tadeusz, jego brat Marek oraz Wiesław. Panowała napięta atmosfera. Tak jakby bali się coś powiedzieć, ale musieli. Na początku głos zabrał Tadeusz.

– Wiemy, że to ty tak urządziłeś staruszka. Jednak wybaczamy ci i będziemy cię kryć, gdyż taka jest kolej rzeczy – wygrywa sprytniejszy. Oczywiście, to co chciał ci zrobić, nie było zbytnio w porządku…

– Zbytnio w porządku? – przerwał im Michał w gniewie – On chciał mnie zabić. Mam nadzieję, że nie uczestniczyliście w tym, bo miałbym dla was trochę niespodzianek…

– Nie uczestniczyliśmy w tym, Starzec podjął własną inicjatywę.

– Mam to sprawdzić? – spytał groźnie.

– Raczej nie… – zaciął się Wiesław, bo Michał wniknął do jego umysłu.

Nie miał nawet zabezpieczenia w formie kilku zamków. Przeszedł przez jedyną przeszkodę i napotkał minę paraliżującą. Odsunął się trochę i użył programu wody, co doprowadziło do spięcia i jej wybuchu. Dla Michała jako zminimalizowanego umysłu taka bomba, sparaliżowałaby całe ciało, a u Wiesława poskutkowało chwilową dezorganizacją umysłową. Chwilową, bo miejsce po bombie szybko się regeneruje.

Wniknął w jego myśli. Ukazały mu, że wiedzieli o tym, ale pozwolili działać Starcowi. Powiedziały mu, że Wiesław i inni uważają, że to był dobór naturalny. Albo jeden albo drugi.  Wiesław nawet się cieszył, że Michał przeżył. „Teraz jak już wiesz, wiedz, że za tydzień pojedziesz do Stonehenge w Anglii z Markiem. Macie do wykonania misję. W tym czasie masz trochę potrenować sztuki walki. Aby twoja muskulatura trochę urosła, dostaniesz specjalny program treningowy. Mamy taki tylko jeden, więc dobrze z niego skorzystaj… I jeszcze coś – jak jeszcze raz coś takiego zrobisz, to Marek się tobą zajmie. Wiesz kim on jest, prawda?”

Michał przełknął ślinę i odłączył się od Wiesława. W końcu Marek pracuje jako podwójny agent i może go wystawić, gdy będzie pracował jako Robak w kiosku. 

– Dobrze panowie. Na czym ma polegać ten program?

– Dostaniesz wszczepy do ciała tak, żeby twój organizm wytrzymał to, co będziesz wyczyniał z ciałem, gdy już opanujesz trochę sztuki walki. Na przykład, żeby nie złapał cię nieprzewidziany skurcz i nie popsuł twojego ciosu. A teraz proszę cię, zostaw nas samych, musimy coś omówić. Aha – możesz zjechać na trzecie piętro kompleksu, tam jest maszyna do ćwiczeń.

Na początku wsadzili go do dziwnej maszyny. Mimo tego, że dostawał znieczulenie za każdym razem, gdy wszczepiali mu techniczne części, czuł okropny ból. Gorzej już chyba być nie mogło. Stał się cyborgiem. Mimo że wygląd zewnętrzny pozostał ten sam, jego kończyny były mechaniczne. Pod skórą miał najcieńszy i najtwardszy metal, jaki można sobie wyobrazić. Przemontowali od nowa całe jego ciało. Dzięki temu miał nowe możliwości, ale za to stracił człowieczeństwo. Nie dość że był Wiedzącym – znienawidzonym przez ludzi, teraz został także cyborgiem – znienawidzonym przez siebie. Następne pięć dni spędził w programatorze walk wręcz i różnych rodzajów broni. Na siódmy dzień już był gotowy na wyprawę.

Cofnij

Ten wpis został opublikowany w kategorii Proza i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *