Tożsamość fragment 14

Dwa dni później, gdy już należało się udać do Stonehenge, Michał spodziewał się, że wszystko pójdzie jak z płatka. I rzeczywiście, początek zapowiadał się dobrze. Przejechali powoli, zwiedzając krajobrazy. Mieli czas, bo ceremonia miała się zacząć dopiero pod wieczór. W końcu przyjechali na miejsce. Nawet trochę wcześniej niż zamierzali. Jak tylko wyszli z samochodu, obezwładnił Michała jakiś strażnik. To samo stało się z Markiem.

Obudził się wieczorem przypięty do pala kajdankami. Natomiast Marek leżał na środkowym kamieniu związany na przegubach kończyn, tak żeby nie mógł się ruszyć. Wszystko miał unieruchomione, nawet głowę miał związaną. Wokół niego zgromadziło się pięciu Doktorów. Jednego z nich skojarzył ze szkoły Wiedzących. Gdy chciał rzucić mentalny ładunek w stronę jednego z Doków, napotkał na silny opór tarcz.

Na zewnętrznym kręgu stało dwanaście cieni. Stał tam też człowiek z krwi i kości. Możliwe, że zgrupowano wszystkie Moce, które miały połączyć Ziemię w jedność. Im bliżej zbliżał się czas rytuału, tym cienie byli bardziej widoczne. Każdy trzymał jeden klucz i powstrzymywał jednocześnie przed działaniem Michała. Gdy próbował się wyrywać, cienie otoczyli go kokonem z różnych energii. Jedna z nich była umysłowa, to pewnie był Wiedzący. Inne energie też go oplątały – były to między innymi ziemia, drewno, metale. Stworzyli kokon, lecz dali Michałowi możliwość patrzenia co się dzieje z Markiem.

Gdy zaczynał się wieczór, światło padające na głazy uformowały dziwne cienie, które przypominały kod kreskowy. Pięciu z wewnętrznego kręgu zaczęło inkantować niezrozumiałe wyrazy. Natomiast, ci którzy stali na zewnątrz, powoli przesuwali się do środka. Marek został otoczony błękitną aurą blokującą. Nawet jeżeli Michał wydostałby się z trzynastu tarcz, co było niemożliwe, nie zdołałby pomóc mu przez tą aurę. „Na nic moje nauki u Starca i wszczepy cybernetyczne.” Marek zmieniał się w kostkę o trzynastu ściankach. Po kolei oprawcy zaczęli wkładać klucze do tej kostki. Za każdym włożonym kluczem jedna z tarcz zanikała. Co dziwne Michał też zauważył, że coś się dzieje w jego ciele. Teraz widział, że tych trzynastu dookoła, to był ten sam człowiek. W końcu Kostka stała się jak najbardziej rzeczywista, tak jakby pochłonęła Marka. Ostatni z nich, gdy się połączyli, wprowadził swój klucz do Kostki, która się zamknęła. Michał odkrył, że nie ma już żadnych mocy. Tak samo musieli się czuć doktorzy i chyba ogólnie wszyscy, gdyż Ziemia była jedna, a moce zostały zamknięte w Kostce Mocy.

Więzienie Michała przestało istnieć. Wyrwał się z kajdanek i zaczął uciekać. Jeden z pięciu Doktorów, czy Wiedzących, którzy stali podczas rytuału w środku kręgu, wyciągnął broń i strzelił do niego. Wydawało mu się, że już po nim, gdy poczuł prąd elektryczny, który sparaliżował go jak pułapka w środku mózgu. Gdyby miał swoje stare zdolności, wszystkie pułapki, które poustawiał w głowie z pewnością by go zabiły. Upadł na ziemię, a na końcu odpłynął.

Cofnij

Ten wpis został opublikowany w kategorii Proza i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *