Rozdział 4 Wyprawa

ROZDZIAŁ 4 Wyprawa

Naamah

 

Zmęczona po wyprawie Naamah, odpoczywała we własnej komnacie. Dręczyły ją koszmary poprzedniej nocy. Cały dzień nie wychodziła z pokoju. Nie miała ochoty.

„Baal. Znałam go. Jeszcze zanim spadłam. Był dla mnie kimś w rodzaju przewodnika. Nauczył mnie pewnych wartości: honoru, dumy czy nawet odwagi. Szkolił mnie również w walce wręcz. Jednak… Zmienił się. Miał wtedy chyba jakieś 800 lat, jednak wyglądał na młodzieńca. Stał się zły. Opuścił wtedy Raj i założył Mroczne Kruki w Głębi. Zaczął się starzeć jak człowiek. Miał nadzieję, że to nie nastąpi. Starał powstrzymać się ten proces. Mordowaniem. Przez to król Runam wydał na niego list gończy.”

Zasnęła. Nie był to zdrowy sen. Budziła się co parę minut. W końcu wstała i rozprostowała kości.

Zeszła po schodach, bo nie lubi latać po zamku. Często o coś zahaczała, no i trzeba było później zbierać pióra. Trafiła na kolację. Przywitała się z obecnymi i dosiadła się. Nie miała zamiaru jeść, lecz musiała pobyć z kimś innym niż z samą sobą.

Wtedy do komnaty jak oparzony wbiegł Agrisho. Usiadł obok Xan zaczął mówić, czego był świadkiem. Na końcu dodał, że zbliża się apokalipsa.
– Xan, poinformuj wszystkich o sytuacji, a ja. Ja mam coś do załatwienia. Wyślij zwiadowców do okolicznych klanów. W razie kolejnych pożarów niech nasi klanowicze pomogą gasić.

Naamah rozwinęła skrzydła, lecz tym razem nie martwiła się o pióra. Poleciała szybko do swojej komnaty.

„Gdzie ten przeklęty klucz. Ten ukryty przedmiot jest mi natychmiast potrzebny. To ciężki czas. Uwolniony i niekontrolowany Baal Hanan daje się we wznaki. O co mu chodzi? Dlaczego. ”
– Naami? – Fox wyrwała ją z zamyślenia.
– Ouch, co znowu?
– Doszły kolejne informacje. Forteca AVT została podpalona. Spłonęła doszczętnie. Nikt nie zginął – powiedziała Fox – Zauważono również dym przemieszczający się ku zamkowi Bractwa Wysłanników Żywiołów.
– Dziękuję za informacje. Powiedz wszystkim, gdzie mają się udać. Wyjdź, proszę. Biegnij!

Anielica szybko wyszła. W tym samym momencie znalazła klucz. Stary, miedziany klucz. Schowała go do sakwy i wyleciała przez okno. Skierowała się ku Pustyni Skel.

Cofnij

Ten wpis został opublikowany w kategorii Proza i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *