Cień miłości

Cień miłości

Pewnego dnia mój dom się rozpadł.

Przed tym dniem wiodłem normalne życie. Może matka i ojciec nie zajmowali się mną tak, jakbym chciał, ale na wszystko miałem pieniądze. Ot, materializm szczeniaka. Nie zastanawiały mnie trudności dnia codziennego, bo takowych nie miałem. W szkole byłem liderem grupy takich jak ja materialnych szczeniaków. Matka z ojcem byli domatorami, niewidzącymi nic poza swoimi nosami.

Wszystko się zaczęło, gdy do mojej kamienicy wprowadziła się rodzina „X”. Nikt nie mógł zapamiętać ich nazwiska, chociaż wywieszka na drzwiach, aż kuła w oczy.

Pan i Pani X mieli córkę, która nie zachwycała wyglądem. Była nawet trochę brzydka, ale coś mnie w niej urzekło. Co noc wychodziła na podwórko i patrzyła się w księżyc i gwiazdy. Miałem wielką ochotę, by ją zapytać… Nie wiedziałem jednak jakie pytanie jej zadać, gdyż wszystko co przychodziło mi na myśl, umykało szybciej niż czarownica na miotle. Pewnego razu, gdy tak siedziałem na parapecie w oknie, a ona na trzepaku do dywanów, zauważyła mnie. Pomachała do mnie, zachęcając, bym zszedł.

Stchórzyłem i schowałem się w mieszkaniu. Jednak ona ciągle przychodziła na to samo miejsce, jakby czekając, aż zejdę.

W końcu po paru dniach się przełamałem i zszedłem. Może gdybym nie zrobił czegoś tak głupiego, jak chęć poznania tajemniczej panny X, mój dom by się nie rozpadł. Cóż wypadki chodzą po ludziach.

Gdy schodziłem po schodach, liczyłem każdy stopień, który z trudem pokonywałem. W końcu zbiegłem w strachu, że zjawa na trzepaku się rozpłynie. W myślach wciąż powtarzałem pytanie. Wydawało mi się wyjątkowo głupie, ale trzymałem się go kurczowo.

Tak bardzo się rozpędziłem, że o mało nie wpadłem na trzepak. Stanąłem twarzą w twarz z moim obiektem pożądania. W końcu spytałem się jej:

– Czy jesteś…?

– Tak. Ale nikomu o tym nie mów.

Zamarłem. Trochę z przerażenia, trochę z podniecenia. Przecież nie zawsze nadarza się okazja, żeby poznać takiego kogoś. Pannę X.

Podeszła do mnie i pocałowała. I wtedy coś się we mnie zmieniło. Nie byłem już chłopakiem z ciągotami materialistycznymi, dostałem wyższy cel.

– Oni nie mogą się o tym dowiedzieć. Znaczy się o nas. – Uśmiechnęła się. – Ani twoi ani moi rodzice.

Codziennie w nocy się z nią spotykałem. Byliśmy dziećmi, myślałem. Co z tego, że ona we wszystkim mnie przerastała. Była silniejsza, mądrzejsza i posiadała bardzo dużo wiedzy.

„Dawno z nikim nie rozmawiałam” – mówiła mi. Ja uświadomiłem sobie, że też z nikim jak z nią tak szczerze nie rozmawiałem.

Mieliśmy kilka kryjówek. Fizycznie to niemożliwe – przynajmniej tak myślałem do tej pory. Wiedziała sporo o sekretnych miejscach mojego miasta, chociaż mówiła, że to tylko przypadek, że takie znalazła.

Po pewnym czasie nocne schadzki dały mi się we znaki. Z piątkowego ucznia, zszedłem średnią ocen poniżej trzech. Stałem się apatyczny, nic mi się nie chciało robić, ciągle spałem za dnia. W końcu, o dziwo, matka zwróciła na to uwagę. Zaczęła mnie opieprzać. „Jesteś leniem” – mówiła. Albo – „jak tak dalej pójdzie – wydziedziczę cię”.

Gdy powiedziałem o tym pannie X, zrobiło się jej smutno. Powiedziała, żebyśmy odstawili nasze spotkania na miesiąc.

Minął miesiąc. Ja znów wróciłem do formy. Jednak jej nie było. Szukałem we wszystkich kryjówkach, w których błogo spędzaliśmy czas. Niestety nie spotkałem jej w żadnej.

Wtedy wpadłem na tragiczny pomysł. Postanowiłem zapytać się Państwa X o ich córkę. Poszedłem do nich po szkole. Niestety nikt nie odpowiadał. Pomyślałem sobie, odwiedzę ich wieczorem, jak odrobię lekcje i trochę się pouczę.

Zapukałem w drzwi. Otworzył mi pan X.

– Dobry wieczór. Jest…? – Jak na złość nie mogłem sobie przypomnieć jej imienia. – pańska córka w domu?

– Przepraszam, ale ona gdzieś wyszła – odpowiedział, po czym zamknął drzwi za sobą. Ja zaś coś poczułem.

Nie było to zbyt przyjemne uczucie. Jakbym spotkał człowieka bez emocji.

Następnej nocy panna X siedziała na trzepaku. Z radości nie mogłem w to uwierzyć. Zszedłem czym prędzej po schodach. Jednak nie była do mnie przyjacielsko nastawiona.

Strzeliła mnie w twarz i odeszła.

Całą noc myślałem, czemu tak postąpiła.

Za dnia, jak przyszedłem ze szkoły, dowiedziałem się, że matka i ojciec zaprosili Państwo X do nas na noc. Początkowo się ucieszyłem. Wreszcie nie będę musiał ukrywać miłości do panny X oraz spędzę z nimi dobry czas.

Poszedłem powspominać do jednej z kryjówek na obrzeżach miasta swoje spotkania z panną X. Nie mogłem się doczekać na spotkanie z rodziną X.

Wróciłem do domu trochę później, niż miałem zamiar. Zastałem drzwi otwarte, a w środku…

Masakra piłą mechaniczną przy tym to pikuś. Rodzice byli rozczłonkowani, a ich części leżały w dziwnych pozach. Zwymiotowałem na coś, co przypominało ojca. Rozwarty kręgosłup mamy i taty, a ze środka wyjęte ich organy wewnętrzne. Jedyne co mnie zastanowiło. Dlaczego nie mieli serc?

Szybko pobiegłem do drzwi Państwa X. Były tak samo uchylone jak drzwi do mojego mieszkania. Spodziewałem się tam zastać identyczny widok. Stała tam jednak tylko moja ukochana.

– Teraz o wszystkim zapomnisz – powiedziała.

– Czekaj. Ja cię kocham. Nie ważne co zrobiliście, pójdę za wami wszędzie.

– Wiedz, że wampiryzm to straszna klątwa. Chcę cię od niej uchronić, bo też cię kocham… Pewnego dnia sobie wszystko przypomnisz. Gdy mnie zobaczysz.

Po czym zniknęła.

Przez czterdzieści lat, żyłem w niewytłumaczalnej tęsknocie. Po ukochanej, z którą nigdy nie mógłbym być. Aż do wczoraj nic nie pamiętałem.

Wczoraj zobaczyłem ją, jak wchodziła do autobusu. Odwróciła głowę, młoda jak zawsze. Wtedy zrozumiałem. Zrozumiałem wszystko…

Cofnij

Ten wpis został opublikowany w kategorii Proza i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *