Zasłona

Zasłona

Jasiński organizował aukcję w swoim prywatnym muzeum. Zgromadziła ona dużo ludzi. Główną atrakcją został „Zasłonięty obraz” – ostatni obraz, który namalował Andrzej Nawrot. Miał być zakryty przez całą aukcję a ten, kto wygra aukcję, ma go odkryć dopiero w domu. Taka była ostatnia wola ekscentrycznego malarza. Obrazy Nawrota sprzedawały się doskonale. Zawierał w nich trójwymiarowe piękne pejzaże i ludzi. Mówiono o nim: „Mieszanka Salvadora Dali i Vincenta van Gogha”. Wśród kupujących najbardziej wyróżniali się bogata Wdowa, Ksiądz, Gangster i Polityk. Wdowa – ubrana na czarno, ale jej ubranie miało raczej na celu przyciągać wzrok, a nie odpychać. Gangster miał na sobie złote łańcuchy, a Polityk kolorowy garnitur z krawatem w pieprzące się świnki. Jedynie Ksiądz wyglądał poważnie, ubrany w matowy garnitur i koloratkę. Na pierwszy rzut wyszły pionki. Rzeczy o mniejszej wartości. Niektórzy z kupujących, trochę biedniejsi, skusili się na nie. Później wystawiane były rzeczy bardziej wartościowe, ale tamta czwórka czekała na ostatni obraz. W końcu zaczął się finał. Chociaż przekrzykiwali się w cenach, to obraz wygrała Wdowa. Z dumą, że nikt jej nie wyprzedził w licytacji, kazała zabrać płótno do swojej rezydencji. Ksiądz, Polityk i Gangster musieli się obejść ze smakiem.

Wieczorem Wdowa usiadła na fotelu, nalała sobie starego wina. W końcu podeszła i zdjęła zasłonę. Obraz okazał się być zwykłym, czarnym płótnem. Nic niezwykłego. Wdowa rozczarowała się. I już niemal wpadła w szał, by zniszczyć obraz, ale pomyślała sobie, że sama urządzi aukcję i sprzeda ten obraz z większym zyskiem. Położyła się spać.

Wdowa stała na skarpie, a wokół niej ciemność, która nie była jedynie brakiem światła. Z trudem oddychała. Nagle z podłoża wychyliły się ręce. Złapały ją za nogi i powoli wciągały w grunt, który stał się grząski. Wdowa spanikowała, ale mimo wszystkich prób wydostania się z niego, wpadła do słabo oświetlonej groty. Oprócz niej były tam zniekształcone dzieci. Wołały: „Mamo, mamo, czemu nas zabiłaś?!”. Zaczęła się tłumaczyć, że nie chciała mieć dzieci. Jednak to nie pomagało, gdyż dzieci zaczęły ją dotykać. Za każdym razem miejsce, w którym dotknęły ciało Wdowy, gniło. Chciała się obudzić, ale grunt znowu stał się grząski i kolejne ręce wciągnęły ją pod formujące się bagno. Znajdowali się tam wszyscy mężowie tej upadłej kobiety. Niektórzy mieli ślad pętli na szyi, inni podcięte nadgarstki, jeszcze inni wygląd topielca. Pokazywali ją palcami i deklamowali: „Ty jesteś winna. Przez śmierć odkupienie. Umrzyj teraz i żyj na nowo. To cierpienie we śnie oczyści cię z grzechów. Ta dusza co gnije, odpadnie, a ty motylem zostaniesz”. Powtarzali to w kółko, a Wdowa traciła to, co było w niej złe.

W końcu się przebudziła. Popatrzyła na obraz. Widniał na nim jej portret wraz ze snem, który wyśniła. Kierowana instynktem zakryła obraz.

Następnego dnia obraz kupił na aukcji Ksiądz. Zabrał go do swojej posiadłości przy kościele. Postawił go przed łóżkiem i gdy odkrył go, zobaczył, że to było zwykłe płótno pomalowane na czerwono. Rozczarowany postanowił się przespać.

Znalazł się na wysepce otoczonej przez lawę, której sam ukrop palił ciało księdza. Gdy już miał poparzone prawie całe ciało, para rąk chwyciła go do góry. „Byłem w piekle, teraz to chyba czyściec”. Znalazł się na pustej przestrzeni z czarnym słońcem nad głową. Dookoła znajdowali się różni samobójcy. Niektórych Ksiądz rozpoznawał. To dzieci zgwałcone przez niego. Gdy dorosły, nie mogły żyć ze wstydu i zabiły się. Wołały: „Proszę księdza, czemuś nas tak potraktował? Teraz cierpimy wieczne męki na tym padole”. Ksiądz tłumaczył się, że jego też tak potraktował pewien dorosły. Jednak to nie pomogło. Gęste, gorące powietrze zamieniło się w wiele ust powtarzających: „Ty jesteś winny. Przez śmierć odkupienie. Umrzyj teraz i żyj na nowo. To cierpienie we śnie oczyści cię z grzechów. Ta dusza co się spala, odpadnie, a ty motylem zostaniesz”. Pod księdzem otworzyła się dziura i wpadł do lawy. Dopiero gdy jego ciało we śnie spaliło się na popiół, Ksiądz się obudził. Po przebudzeniu popatrzył na obraz, na którym widniało jego spalone ciało wraz z jego ofiarami.

Następnego dnia obraz kupił Polityk. Odsłonił go w swojej siedzibie, gdy nikogo nie było. Widniał na nim jedynie zielony kolor. Rozczarowany postanowił się zdrzemnąć. We śnie znajdował się w gęstym zielonym lesie. Był wręcz otoczony przez mur drzew. Drzewa coraz bardziej się zbliżały, prawie go zgniatając. Liście zamieniły się w dolary i zasypywały go. Na dolarach znajdowały się usta, które powtarzały: „Brałeś nas, prałeś nas, lasy sprzedałeś, ziemię sprzedałeś, sprzedałeś siebie”. Polityk przepraszał i mówił, że robił to ze strachu przed tymi, którzy go korumpowali, żeby nie stracił posady posła albo co gorsza, popełnili na nim egzekucję, gdyby się nie słuchał. Jednak to nie pomagało. Pieniądze wlatywały mu do ust i dusiły go, a drzewa zgniatały go, deklamując: „Ty jesteś winny. Przez śmierć odkupienie. Umrzyj teraz i żyj na nowo. To cierpienie we śnie oczyści cię z grzechów. Ta dusza co miazgą się stanie, odpadnie, a ty motylem zostaniesz”. Drzewa go zgniotły, a on sam się obudził. Spojrzał na obraz, a na nim widniał jego portret wokół drzew i zielonych pieniędzy. Następnego dnia sprzedał obraz Gangsterowi.

Gangster odsłonił go w swoim bungalowie. Na płótnie widniał szary, jednolity kolor. Rozczarował się i nie zniszczył obrazu jedynie dlatego, że to była jego ulubiona barwa. Postanowił się przespać.

We śnie stał na pustej szarej szosie. Wokół niego rosły pola maku po lewej stronie, a po prawej pola konopi indyjskich. Biały pas namalowany po środku szosy zamienił się w biały proszek, który zaczął wlatywać mu do nosa. Gangster próbował zatkać nos ręką, ale pojawili się ludzie, którzy przedawkowali i mówili: „Dałeś nam zabawę i moc białej śmierci, ty też musisz umrzeć”. Zaczął przepraszać; mówił, że był zależny od mafiosów i gdyby nie zaprzestał tego, sam zostałby zabity przez innych jemu podobnym. Jednak to nie pomagało. Pola wokół niego dostały ust i zaczęły deklamować: „Ty jesteś winny. Przez śmierć odkupienie. Umrzyj teraz i żyj na nowo. To cierpienie we śnie oczyści cię z grzechów. Ta dusza, która odlatuje na fazie, odpadnie, a ty motylem zostaniesz”. Gangster powoli tracił zmysły i odlatywał. W końcu przedawkował i…

Obudził się zasapany. Popatrzył się na obraz i zobaczył na nim swój portret i sceny ze snu. Następnego dnia Gangster, Polityk, Ksiądz i Wdowa zebrali się w jej domu i opowiedzieli, co im się przydarzyło. Odsłonili obraz, a na nim widniały cztery portrety ich samych. Obraz zaczął się załamywać. Wir połączył te cztery maszkarony w jeden. Portret, który powstał, zaczął wychodzić z ram. I wtedy zaczęli się modlić – każdy po swojemu. Diabeł powoli wycofywał się do obrazu. „Jeszcze pożałujecie, że żyjecie” – powiedział. Zakryli obraz. Po chwili w każdym z nich odezwał się głos: „To ja Andrzej Nawrot, Agriel, anioł trzeciego stopnia. Bóg postanowił, że uwolni was od grzechów. W dzieciństwie byliście dziećmi bożymi. Niestety później zdegenerował was świat. Doznaliście zaszczytu uleczenia duszy. Te cząstki złych dusz, które były w was, znajdują się w obrazie. Chociaż powstał jeden diabeł, to z was będą cztery dobre dusze, być może święci lub aniołowie. Idźcie i czyńcie dobro”. Ogłosił głos, po czym obraz wniknął w podłoże, znikając w odmętach piekła.

Wdowa założyła rodzinę oraz fundację dla niechcianych dzieci. Ksiądz zrezygnował z kapłaństwa i stał się pustelnikiem, a dobra oddał rodzinom swoich ofiar. Polityk przestał się korumpować i zaczął walczyć przeciwko lobbystom i ludziom co sprzedają kraj. Gangster zaczął współpracować z policją i dorwał większość mafiosów i bossów narkotykowych, których znał.

Cofnij

Ten wpis został opublikowany w kategorii Proza i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *