Pewnego razu za górami i lasami była sobie mała wieś. We wsi tej mieszkali ludzie, którym nic nie brakowało, gdyż posiadali niezwykły kwiat. Kwiat zapewniał im wszystko o czym mogliby zamarzyć. Wieśniacy najbardziej potrzebowali dobrych plonów, szczerych uśmiechów, radości i szczęśliwego życia. Opiekunką kwiatu była starsza kobieta, będąca tak wiekowa jak stary dąb na rozstajach drogi. Miała ona dwie wnuczki Miję i Moli. Mija – starsza – była bardzo opanowana i nie trzymały jej się psoty w głowie. Moli chociaż lubiła się wygłupiać, zawsze była miła da innych.
Dni mijały, dziewczęta dorastały, a babuleńka nieubłaganie się starzała. Razem z nią blask tracił kwiat. Gdy była już pewna, że nie może już więcej się nim opiekować, postanowiła zorganizować konkurs na najlepszą Opiekunkę Kwiatu. Zbliżały się święta z okazji ponownego przyjścia wiosny. „Nie byłoby lepszej okazji na ogłoszenie konkursu na Piastunkę niż na święto wiosny”. Pomyślała babcia i tak zrobiła.
Każdej dziewczynie, która zgłosiła się do rywalizacji podarowała jedno ziarno i doniczkę z ziemią. Mija i Moli także zdecydowały się na udział. Podczas konkursu dziewczyny śpiewały ładne pieśni, dzięki którym kwiaty powoli wzrastały. Jedna śpiewała o radościach życia codziennego, druga o pracy i związanymi z tym obowiązkami i korzyściami, jeszcze inne o miłości, przyjaźni, szczęściu czy szczerości. Jednak każda, włączając w to starszą siostrę, myślała o korzyściach jakie się kryją, gdy już zostaną piastunkami. Piękno, dobrobyt, długowieczność. Tylko jedna chciała bezinteresownie pomagać innym. Była to Moli.
Każdy kwiat był piękny. Jeden był fioletowy, inny błękitny, jednego płatki były owalne, innego okrągłe, lecz jeden kwiat był szczególny. Mienił się wszystkimi kolorami, a dla każdego mieszkańca wioski wyglądał inaczej. Każdy widział w nim co innego. Dla Piastunki umierającego Kwiatu był to znak, że to jest nowy kwiat, który będzie strzegł wioski po jej odejściu.
– Każdej z was dałam ziarenko mojego kwiatu, ale tylko jedna osoba potrafiła obudzić w nim moc jaki miał na samym początku istnienia mój kwiat. Ja też wyśpiewałam taki kwiat jak Moli. I to właśnie Moli będzie nową Piastunką Kwiatu. Niewiele mi zostało życia. Żegnajcie. – powiedziała babuleńka ze łzami w oczach, po czym rozpłynęła się w powietrzu, a wraz z nią jej kwiat.
Mija bardzo zazdrościła Moli, a jej ambicje by zostać Piastunką, zastąpiła zawiścią i zazdrością. Gdy Moli spała, śpiewała nad jej kwiatem. Do kwiecia wnikała złość, nienawiść, podłość, zawiść, zazdrość oraz niechęć do pracy na polu.
Gdy Moli się obudziła, zobaczyła, że kolory wyblakły, wręcz zszarzały. Ludzie z dnia na dzień stawali się bardziej źli i samolubni. Szerzyła się podłość i inne cechy, które wpoiła kwiatu Mija. Moli zaś zachorowała. Mija widząc co się dzieje, uciekła z wioski, w której sąsiad złorzeczył sąsiadowi i dochodziło do rękoczynów. Kwiat coraz bardziej zmieniał barwę, aż stał się czarny.
Moli postanowiła zniszczyć kwiat. Wiedziała, że wraz z nim umrze i ona, ale myślała tylko o jednym. O ulżeniu mieszkańcom i nawróceniu ich na dobrą drogę, taką jaka była wcześniej. Spaliła Kwiat i umarła. Kwiat nigdy już nie będzie wpływał na szczęśliwość ludzi z wioski.
Nie wszyscy ludzie stali się na powrót dobrzy. W niektórych zło zagościło na stałe. Od tej pory Wioska podzieliła się na dwie grupy, później się znowu wymieszała. I tak ludzie po latach stawali się ani dobrzy, ani źli. Z wieloma wadami, ale i z wieloma zaletami. A pamięć o dwóch siostrach zamazała się tak samo jak o krainie szczęśliwości, którą zapewniał pewien kwiat.