Do dziewczyny
Część 1
Nie mogę na Ciebie patrzeć bo boję się
Że jak witraż rozbijesz się
Pod wpływem mego wzroku
Na tysiąc kawałków
Gdy me ciało niby przypadkiem
Muśnie twą świątynię
Jak zefir delikatny
Miłe ciepło rozpływa się po nim
Jesteś jak narkotyk dla rozumu
Który działa nawet bez zażycia
I niby jak alkohol od nadmiernego spożycia
W umyśle szumi – szumu, szum, szumu
Część 2
Co pocznę gdy mnie odsuwasz
Oddalam się od Ciebie każdego dnia
Nawet teraz gdy jesteś tak blisko
Czuję się jakby dzieliło nas boisko
Patetyczna głowa powoli odpada
Zastępuje ją ponura żenada
Wszystko było dobrze aż do teraz
Gdy mnie na twój widok jasna krew zalewa
Gdybyś tylko od początku nie kłamała
I mnie naprawdę jak Twego kochała
Nóż co z mych pleców wystaje
Pozostałby wśród sztućców dalej…