Tożsamość fragment 6

***

            Następnego dnia po śniadaniu Tadeusz i Michał zjechali windą w dół.  Michał dzięki połączeniu się z Wiesławem wiedział, że pomieszczeń, oprócz Poczekalni, gdzie lądują nowi Wiedzący i miejsc odpoczynku, było dwadzieścia pokoi treningowych różnie rozmieszczonych na każde piętro podziemnego kompleksu.

Zatrzymali się na pierwszym poziomie. Zaprowadzono Michała najpierw do zielonego pokoju. Usiadł naprzeciwko starszego pana, który kazał mu się zrelaksować. I wtedy Michał poczuł jego świadomość, buszującą we własnych myślach.

Dobrze, masz wielki potencjał. – Odezwał się głos starca w jego głowie – Inni chcą, żebyś przeszedł pierwsze pięć stopni wtajemniczenia. To znaczy jak blokować i bronić się przed atakami. Byłbyś zwykłym agentem wyszukującym zabłąkane duszyczki, jak je tam nazywam. Może nawet byłbyś tarczą na owady. Ale ja na to nie pozwolę. Wyszkolę cię moim sposobem,  chociaż starym (mówią, że się wypaliłem, ale pomogę ci wznieść się wyżej, żeby ich ośmieszyć.) Przyjdź do pokoju 112 – kod do piętra to 25822, jak ktoś cię zapyta, co robisz na tym piętrze, powiedz „Było ich trzynastu, ale tylko siedmiu wiedziało”. Powinni cię przepuścić.”

I dalej kontynuował na głos.

– I widzisz młodzieńcze, to jest wrażenie, jak ktoś majstruje w poszukiwaniu informacji, nie łącząc się z tobą. Kradnąc je. Jeżeli udało ci się zrozumieć, zrób to samo w mojej głowie, a przejdziesz do dalszej nauki.

– Jakieś wskazówki? – spytał Michał.

– Wy–o–bra–źnia. Chociaż równie dobrze mógłbym powiedzieć: Wi–zu–a–li–za–cja.

Na początku wyobraził sobie umysł staruszka, zamknięty na kłódkę. Uformował klucz, po czym spróbował go otworzyć.

– Ciekawie zaczynasz chłopcze, tak tradycyjnie. He, he, he. Yhrymm. – Odkaszlnął. – Spróbuj bez klucza wejść samym sobą przez tą dziurkę.

Wcielił w życie podpowiedź i zaczął penetrować mózg staruszka. Dowiedział się, że dziadunio kiedyś był wielkim trenerem Wiedzących, ale podupadł na zdrowiu i dla własnego bezpieczeństwa, zajął się trenowaniem pierwszaków, bo to wymagało mniej wysiłku.

– Dobra, dosyć penetracji, „poćwiczymy później”, możesz przejść do następnego pokoju.

W następnym pokoju siedział jakiś młokos. Robiąc to samo co wcześniej, Michał uformował dziurkę i wszedł do umysłu młokosa. Nie spodziewał się, gdy chwycił go paraliż. Żył, ale nie mógł się ruszyć.

– Jak wyrwiesz się i mnie złapiesz, będziesz mógł przejść dalej, nie wiem dlaczego dziadunio cię przepuścił tak łatwo – trener przekazał myśl. Umysł Michała zareagował na te impertynenckie słowa. Wyobraził sobie, że rozrywa sieć w jaką go złapał, lecz to nic nie dało. Pomyślał sobie:

Każdy kij ma dwa końce, a że siatka oplatała mój umysł, nie zrzucając siatki, wymyślę siatkę z kolcami i prześlę ją młokosowi.”

Od razu siatka trenera zniknęła, natomiast w jego głowie rozległ się wielki wrzask trenera. Trochę się przestraszył, że za brutalnie to zrobił i zwolnił siatkę.

– Nigdy, ale to nigdy tego nie rób. – warknął młokos. – Możesz iść dalej. Wstał od stołu i wyszedł.

W następnym pokoju siedziała całkiem ładna dziewczyna. Tutaj czas leciał  wolniej niż w pierwszych pokojach. Głównie dlatego, że musiał się bardziej skoncentrować. Dziewczyna ćwiczyła z nim blokadę umysłu, co sprawiało mu do tej pory największą trudność. W końcu po godzinie czasu maglowania tego samego, udała mu się najbardziej szczelna blokada, przez którą trenerka nie mogła przejść. Była to blokada jedynie umysłu, czyli jego umysł nie zawierał w tej chwili, żadnych informacji.

Po obiedzie, który zjadł już na stołówce bazy, czekała na niego blokada całego ciała, co owocowało tym, że nie byłbym widoczny dla innych Wiedzących, a przede wszystkim Doków.

W piątym pokoju uczył się zmyślać historyjki i zastępować nimi swoje wspomnienia. Oczywiście historyjki miały być widoczne przed blokadą. Na razie przećwiczył część teoretyczną. Po praktyczną część miał przyjść jutro do tego samego pokoju, bo już był wieczór. W kompleksie podziemnym uczniowie mieli spać w swoich pokojach – on dostał numer trzynaście. Jak wychodził z sal treningowych, staruszka nie było, ale zostawił mu wizualizację zawieszoną w powietrzu, żeby przyszedł do niego dopiero po zakończeniu szkolenia na Robaka. Po tym jak przeczytał obraz – rozmył się i nie pozostało po nim ani śladu. Powrócił do swojej nowej kwatery i zasnął.

Cofnij

Ten wpis został opublikowany w kategorii Proza i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *