Z figurki wyłaniali się po kolei: Ema, Leny, Hein i Sulea. Z tego ostatniego wyszła cząstka Michaela i połączyła się ze zmaterializowanym aniołem.
– My… my, żyjemy! – zakrzyknęli jednocześnie.
– Ale jak? – Skierował Sulea pytanie do anioła.
– Byłem w tobie cały czas w zaświatach. Dzięki temu, że Legba wziął twoją esencję i naniósł ją na pentagram – ja byłem w niej także. Gdy przenosił się do figurki, spowodowałem jej pęknięcie. – Gdy anioł to powiedział, zaczął powoli się unosić w górę i niknąć.
– Bywaj detektywie. Odegrałeś swoją rolę. – Po czym zniknął.
***
Losy wykorzystanej czwórki w grze bogów potoczyły się częściowo szczęśliwie. Hein za niepoczytalność czynu został odstawiony do sądowego szpitala psychiatrycznego. Spędził tam dziesięć lat faszerowany różnymi specyfikami. Traktowano go jako królika doświadczalnego. Wszystko, o czym opowiadał, dodawało mu więcej wpisów w żółtą kartę. Po wyjściu trafił do domu opieki społecznej, gdyż nie umiał już radzić sobie w życiu.
Lena wróciła do kościoła i modliła się o wiele mocniej niż przed felernym zdarzeniem. Ponadto uwierzyła, że istnieją anioły i demony oraz Bóg. Skoro one istnieją, to dlaczego Bóg miał nie istnieć? Od kiedy zaczęła nowe życie, miała to za pewnik. Po śmierci została okrzyknięta świętą.
Ema pogodziła się z Elen. Na początku trochę się na nią boczyła, jednak gdy przyjaciółka przyznała się do błędów i powiedziała, że już nigdy więcej do nich nie wróci, Ema wybaczyła jej.
Sulea zgarnął sto pięć tysięcy koron – pięć za powrót Leny, sto za oddanie w ręce sprawiedliwości Heina.
Detektyw otrzymał też inną nagrodę. Od Elen.