Faraon
przed ludem faraon się poniżył
świetności bóstwa minęły czasy
dawno na tronie nie siedzi bogatym
służy teraz kebabem plaskatym
wszedłem za głodem do tej hacjendy
ludzi od groma brak miejsc dla przybłędy
taksują mnie wzrokiem zachmurzone gęby
czy wejście tutaj okazało się błędem?
myślami uciekam choć głód nie pozwala
serce mi bije na alarm, aż klatkę rozwala
atmosfera robi się gęsta, nieciekawa
w końcu podchodzę, zamawiam: „pita mała”
teraz czekanie, czas się dłuży
cóż z tego, że faraon mi służy?
już prawie miało dojść do burzy
zobaczyłem kolegę – dobrze to wróży
stary znajomy widocznie znał resztę
pokiwał głową: „nie, tego nie – jeszcze”
szum noży chowanych, wśród nich skalpele
a ja do dziś żyję i historią się dzielę