Tożsamość fragment drugi

– Wolny – obudził się zlany potem z koszmarnego snu. Pierwsze wrażenie jakie odebrał po tym śnie było odczucie, że był w obcym domu. „Kim w ogóle jestem?”

Wyszedł z łóżka w piżamie, kierując się do drzwi prowadzących z sypialni do innego pokoju.

Czuję się, jakbym spadł z wysokiego budynku.”

Powoli dochodził do siebie. Otworzył następne drzwi, prowadzące do łazienki. Podszedł do lustra. Przed nim stała starsza osoba. Mężczyzna po 40-ce z wąsami i dziennym zarostem.” Wyszedł z łazienki na dość dużą przestrzeń salonu.

Salon z kominkiem!” – zdziwił się.

Dlaczego się dziwi skoro dom jest jego? Jednak tak naprawdę nie jest jego. On należy do kogoś, kto wcześniej mieszkał w jego teraźniejszym ciele. Nie wie, co się z tamtym stało. „Ważne że ja żyję.” – pomyślał.

Wszystko wokół wydało mu się obce. Im więcej starał się o tym myśleć, tym mniej wszystko rozumiał i wydawało mu się to bardzo skomplikowane.

Podszedł do zdjęcia, które leżało na kominku. Zobaczył tam kobietę po dwudziestce i dwoje dzieci. Kobieta była „jego” żoną. Zginęli w wypadku samochodowym.

To straszne, ale dlaczego pamiętam tylko to zdarzenie, których świadkami byli moi najbliżsi?” Przynajmniej przypomniał sobie kawałek swojego życia i to, że nazywa się Michał Dobraniecki.

Podszedł do stolika, gdzie leżał pilot, usiadł w wygodnym fotelu i włączył telewizor. Na ekranie pojawiła się dziennikarka przedstawiająca demonstrację w Iranie. Po natłoku informacji i zderzeniu z rzeczywistością – zemdlał.

Obudził się około czwartej po południu. Wyłączył telewizor i zaczął myśleć nad planem odświeżenia pamięci. Weronika i Michał – to znaczy ten, który był Michałem zanim wszedł w jego ciało – mieszkali kiedyś w wieżowcu z dziećmi. „Który dzisiaj dzień? – pomyślał – może nadal jestem szefem Yowis CO., ale mogą mi wytykać, że do nich nie wróciłem.”

W katalogu telefonów znalazł telefon do informacji. Zadzwonił i dowiedział się, że jest niedziela.

Wyszedł z mieszkania i spojrzał na dom Michała. Porządnie  zapuszczony, nie był od dawna remontowany. Tam gdzie niegdyś był ogródek, teraz ziemię porastały chwasty. Biała farba teraz była szara. Miejsce po trawniku zajmowały piętnastoletnie drzewka. Strych, jak się domyślał, obrastał kilkunastoletnim kurzem. „Całe szczęście, że Michał nie zaniedbał wnętrza domu.” Spojrzał na zegarek. Wskazywał piątą. Jak ten czas szybko leci. Zrobił sobie coś do jedzenia i poszedł odpoczywać po pełnej tajemnic niedzieli.

Cofnij

Ten wpis został opublikowany w kategorii Proza i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *