Tożsamość fragment 3

***

            Budzik nastawiony na piątą, obudził go na długi spacer. Ubrał się i poszedł w kierunku swojego starego mieszkania, by zdążyć czym szybciej do pracy. Przekroczył furtkę i udał się aleją w dół do miasta. Przekonał się, że dom Michała stał na wzgórzu, zaś przed nim rozpościerał się widok na morze. Wzdłuż żwirowanej drogi ciągnęły się topole, które układały się tak, jakby były drugą drogą ponad aleją.

Morze było wzburzone, a wschodzące słońce kontrastowało z falami. Gdy z Weroniką kupowali dom, w wolne dni chodzili powoli na plażę. Taka wędrówka trwała z godzinę.

Teraz kończy się podniebna droga drzew i zaczyna miasto. Morze skryło się za budynkami. Im bliżej centrum tym więcej śmieci.

Skręcał w różne uliczki, aż w końcu dotarł do wieżowca, jego dawnego mieszkania. Wieżowiec został zbudowany około dwudziestu lat temu. Wtedy Michał wprowadził się tam z Weroniką.

Domyślał się, że rozsypane kawałki jego pamięci zrosną się, gdy zobaczy swoich kolegów z firmy.

Po pewnym czasie dotarł do budynku firmy Yowis CO. Zastał zamknięte drzwi i żadnego wideofonu czy kontaktu z wnętrzem firmy. Zapukał. Strażnik prawdopodobnie spał. Budynki były w miarę podobne i nie było żadnej ławki. Poszedł trochę dalej.

Przeszedł się trochę ulicą. Nagle podjechała opancerzona ciężarówka, zatrzymała się, a z niej wyszło kilku zamaskowanych ludzi. Jak zahipnotyzowany oglądał, jak wybijają szybę u jubilera. Szybko się uwinęli i odjechali. Dopiero teraz usłyszał alarm. Po chwili przyjechała policja.

– Ręce do góry. – zrobił jak kazali.

– Panowie to pomyłka, ja tylko tędy przechodziłem.

– Tak będziesz się tłumaczył na posterunku. Gdzie twoi kumple?

– Ma pan na myśli złodziei? Odjechali opancerzonym wozem. –

– Czy wie pan, że do siódmej rano jest godzina policyjna? Do tego czasu dobrzy ludzie zostają w domach. Nie wolno spacerować, czy jeździć samochodami, czekać do końca godziny policyjnej. Jest pan zatrzymany nie za napad, tylko za naruszenie GP.

Z firmy Yowis CO. wyszedł strażnik Tadeusz. Zaczął tłumaczyć jednemu z policjantów, że Michał jest szefem firmy Yowis CO. i lepiej go nie ruszać, bo by wybuchł skandal. Po tych wyjaśnieniach policjanci się oddalili.

– Chodź, musimy pogadać w klubie, którego będziesz członkiem, Michale. – strażnik wziął go pod pachę i zaprowadził do budynku.

Cofnij

Ten wpis został opublikowany w kategorii Proza i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *